27/5/2017
To, czy pustka jest wielka czy mała, nie jest tak bardzo ważne.
Prawdziwa pustka to niewielkie miejsce w tobie, starsze od wszelkiego pocieszenia i zrozumienia.
Budzisz się zanim zasypiasz. I tak jest po prostu. To nie towarzyszące ci od czasu do czasu poczucie, że czegoś lub kogoś brak, że nie ma gdzie być powinno, że było, a nie ma lub nie będzie choć jest. To miejsce, przez które nic nie widać, bo niczego nie ma. To ślepa plamka na twoim przyzwyczajeniu, że nawet, jeśli czegoś nie ma, to tylko dlatego, że akurat tu i teraz tego nie ma. Pustka nie oddziela ani nie łączy, bo nie jest pauzą w czasie i przestrzeni. Nie jest brakiem czucia.
Ta pustka być może zaprowadzi cię do końca. Ale zaprowadzi właśnie ciebie. Bo to ona nie pozwala zlepić cię z innymi, z czasem i miejscami. Nie pozwoli zalepić cię w sobie, bo zawsze będzie to, co nosisz, choć nawet nie możesz tego złapać ani opisać. I to tylko twoja pustka. Inni, choć mają swoje, nie mogą jej ani dotknąć, ani zniszczyć, ani nawet opisać. Bo jak opisać coś, czego najbardziej nie ma? Budzisz się, zanim zasypiasz. Tracisz nadzieję, nim pojawi się jej powód. Wydychasz bez wdychania. Uciekasz nim, zobaczysz co goni. Ślepniesz, zanim wejdziesz w blask. Chciałbyś roztoczyć wokół niej modlitwę o ukojenie. Ale nie zrobisz tego, bo pustka była w tobie, zanim przyszli bogowie.
comments powered by Disqus
|
Fanzoły"Sam mi niy fanzol!" - godało sie u nos, jak fto łospowiadoł gupoty. Archiwa
|