8/9/2016
Pierwszy dzień września w normalnym świecie mógłby się kojarzyć z nadchodzącą jesienią, pożegnaniami kolonijnych miłości na całe życie, nowymi - nieco bardziej rozkwitłymi - miłościami z równoległej klasy, pomysłami na wagary i niewinne oszukiwanie rodziców, gdzie to się szlajało po lekcjach. Ale nie. To wszystko - pewnie profilaktycznie, żeby się w głowach nie poprzewracało - było przez cały rok szkolny zasypywane przez wychowanie do grzebania w cierpieniu. Lekarze mniej, grzebali w prosektoryjnych bebechach, niż my w narodowych i religijnych ranach. Pokolenie schyłku.
|
obserwacjeŚwiat się kręci,
a ja siedzę na płocie i staram się obserwować różne jego strony. Archiwa
|