9/10/2016
Z okien familoków widać pomalowane czerwoną farbą okna innych familoków, widać kopalniane szyby, czuć unoszący się wszędzie czarny pył, a po zaułkach górniczych osiedli niezdarnie kryje się bieda. Zza drzwi słychać twardą mowę zbyt niemiecką, żeby była polska, zbyt czeską, żeby była niemiecka. Brakuje wśród tego szorstkiego głosu ojców i mężów, którzy zapewne ruszają na stolicę z łańcuchami w rękach. W gmatwaninie tramwajowych aglomeracji, w rozpadlinach szkód górniczych, w całym tym ceglano-szaro-zielonym zgiełku ludzie jeśli żyją – to w tych familokach, kultura, jeśli jest – to filmy Kutza, jeśli muzyka – to blues, jeśli kot – to węgloczarny. Tak, w badaniach i rozmowach, nauczono się widzieć Górny Śląsk. I niby czemu tu się dziwić. Przecież to wszystko jest ...tyle, że inaczej.
4/10/2016
[wyjątkowo tekst lokalny]
Doprawdy, dawno nie czułem takiej satysfakcji jak dziś, kiedy w “Nowej Gazecie Praskiej” przeczytałem artykuł “Autopromocja za publiczne pieniądze”. Ważny i poważny tekst o działalności białołęckiej Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego. Byłem jej członkiem, ba! zasiadałem nawet prezydium i teraz, kiedy mogę zareagować już spoza - czym prędzej siadam do klawiatury, by dołożyć kilka wierszy.
|
obserwacjeŚwiat się kręci,
a ja siedzę na płocie i staram się obserwować różne jego strony. Archiwa
|