CONTRA ANCILLAE
jeśli los jest pisany
to zaledwie na wodzie
suchą gałązką trawy
jeśli wszystko w gwiazdach
to tych które jak ptaki
trzepoczą piórami o przeżycie
a jeśli nie
staję na małym kamyku
który jeszcze o niczym nie wie
______________________________________
ŚWIADECTWO ODEJŚCIA
***
przepuszczam stada marzeń
wypatrując czy nie wrócisz
czy wrócisz
***
każdego wieczora celebruję w łóżku wigilię
wciąż zostawiam obok jedno wolne miejsce
***
wchodzić w noc bez ciebie
wchodzić do pustego koryta Gangesu
***
naiwnie wierzę w jednoczenie ciał
______________________________________
TU TAM
za szkłem
noc
księżyc przez leszczynę
i złudzenia prawdy
tu u mnie
w wyobrażonym pokoju
jakiś skrawek normalności
przeczucie, że coś j e s t
______________________________________
Z HERBERTA
Tu był stół
syneczku
Tu były mury
a w środku
bezpieczne ściany
i stół
syneczku
nie ma już domu
syneczku
stoją nagie mury
bez ścian
geometryczna bryła
ktoś strzaskał stół
syneczku
idź
______________________________________
ROZMOWA
mów
jeśli zdołasz zagadać wilgotne usta
jeśli to ma stężyć uwagę
mów
dopóki mówisz
powstrzymuję oddech ręce się
mów
potem kiedyś może
będę słuchać ustami
______________________________________
PAMIĘCI [HERBERT I MIŁOSZ]
dwa słońca tego samego boga
rozdzieleni światem wpatrzeni w jego głębie
w rozmyte mgły nad użyczoną zatoką
w wyraźne ornamenty antycznych pałaców
rozdzieleni przepaścią nieuściśniętych dłoni
na obrazkach antologii i podręczników
staną bez rąk jak starożytni
posłańcy wciąż umierającego czasu zdumienia
______________________________________
ADAM
kiedy gliną określił mi granice
powiedział słowo
ale zapomniałem
zesłał mnie sprawiając ulgę bytom intelligibilnym
potem kiedyś zaszli mi drogę
ludzie ze złota tacy gładcy
bez porów na oddech
przypomniałem sobie
skąd gliniane słowa
na moje nie
zdziwili się kruchością materiału
i wysmakowaną strukturą potu
______________________________________
ŻAL
(Zbigniewowi Herbertowi)
porzucona w piasku kołatka
i solidarnie walące fale
kamyk lecący z opadającej dłoni
w czasie nabierający zapachów
i dziwnie zmiennej temperatury
i utracony rozważny
krok
______________________________________
HILLEL
powtarzał:
kiedy jeśli nie teraz?
za moment ktoś
potem ty
krzew płonie tylko raz
słuchaj:
kiedy jeśli nie teraz?
______________________________________
***
...i jak woda
ożywcza i nieuchwytna
kiedy chłodem przeciekasz mi przez palce
jeśli los jest pisany
to zaledwie na wodzie
suchą gałązką trawy
jeśli wszystko w gwiazdach
to tych które jak ptaki
trzepoczą piórami o przeżycie
a jeśli nie
staję na małym kamyku
który jeszcze o niczym nie wie
______________________________________
ŚWIADECTWO ODEJŚCIA
***
przepuszczam stada marzeń
wypatrując czy nie wrócisz
czy wrócisz
***
każdego wieczora celebruję w łóżku wigilię
wciąż zostawiam obok jedno wolne miejsce
***
wchodzić w noc bez ciebie
wchodzić do pustego koryta Gangesu
***
naiwnie wierzę w jednoczenie ciał
______________________________________
TU TAM
za szkłem
noc
księżyc przez leszczynę
i złudzenia prawdy
tu u mnie
w wyobrażonym pokoju
jakiś skrawek normalności
przeczucie, że coś j e s t
______________________________________
Z HERBERTA
Tu był stół
syneczku
Tu były mury
a w środku
bezpieczne ściany
i stół
syneczku
nie ma już domu
syneczku
stoją nagie mury
bez ścian
geometryczna bryła
ktoś strzaskał stół
syneczku
idź
______________________________________
ROZMOWA
mów
jeśli zdołasz zagadać wilgotne usta
jeśli to ma stężyć uwagę
mów
dopóki mówisz
powstrzymuję oddech ręce się
mów
potem kiedyś może
będę słuchać ustami
______________________________________
PAMIĘCI [HERBERT I MIŁOSZ]
dwa słońca tego samego boga
rozdzieleni światem wpatrzeni w jego głębie
w rozmyte mgły nad użyczoną zatoką
w wyraźne ornamenty antycznych pałaców
rozdzieleni przepaścią nieuściśniętych dłoni
na obrazkach antologii i podręczników
staną bez rąk jak starożytni
posłańcy wciąż umierającego czasu zdumienia
______________________________________
ADAM
kiedy gliną określił mi granice
powiedział słowo
ale zapomniałem
zesłał mnie sprawiając ulgę bytom intelligibilnym
potem kiedyś zaszli mi drogę
ludzie ze złota tacy gładcy
bez porów na oddech
przypomniałem sobie
skąd gliniane słowa
na moje nie
zdziwili się kruchością materiału
i wysmakowaną strukturą potu
______________________________________
ŻAL
(Zbigniewowi Herbertowi)
porzucona w piasku kołatka
i solidarnie walące fale
kamyk lecący z opadającej dłoni
w czasie nabierający zapachów
i dziwnie zmiennej temperatury
i utracony rozważny
krok
______________________________________
HILLEL
powtarzał:
kiedy jeśli nie teraz?
za moment ktoś
potem ty
krzew płonie tylko raz
słuchaj:
kiedy jeśli nie teraz?
______________________________________
***
...i jak woda
ożywcza i nieuchwytna
kiedy chłodem przeciekasz mi przez palce