23/3/2017
Niektórzy tak bardzo chcą się dać ukrzyżować za cokolwiek, że sami sobie biją gwoździe. Usiedliśmy we czterech, jak do brydża. Zamiast pożółkłych kart mieliśmy brewiarze, zamiast dymem cygar - zalatywaliśmy kadzidłem. Ale i tak byliśmy wyjęci spod prawa naruszając silentium sacrum. To taki czas, w którym klerycy mogą czytać, modlić się, uczyć się na zajęcia, prać skarpety, albo nie robić nic, co wygląda najbardziej nabożnie z powyższych. Nie mogą jednak rozmawiać, żeby nie rozproszyć świętości ciszy, jaka zalega nad seminarium. Ale co zrobić, kiedy objawienia cisną?
22/3/2017
Krótkie historie można zachować dla siebie, jak cukierka na czarną godzinę. Można też wspominać je przelotnie, na jakimś pierwszym spotkaniu, kiedy rozmowa zaczyna iść pod górkę i jeszcze nie wie, czy warto iść dalej. Można też z byle obrazka napisać książkę, którą tak długo się tłucze, aż robi się cienka jak naleśnik i trzeba ją smarować bitą śmietaną, żeby w ogóle miała jakiś smak. Ta opowieść ma dwieście dwadzieścia metrów w linii uproszczonej.
21/3/2017
Nie wiem, jak jest teraz. Wiem, jak było między polem a rzeczką, w której straszyły świeczki, kiedy królowała Bronka. Była tak piękna, jak wysoka, a z ledwością można ją było znaleźć między kaczkami, które z jakichś powodów nie bały się jej nawet, kiedy szła po nie na obiad. Wszystko, co miało jakie takie łapy i chodziło po podwórku, Bronkę lubiło. Poza koniem, który z lubienia wybrał sobie tylko gryzienie ludzi żółtymi zębami. Ale na widok zbliżającej się Bronki - chował się w kąt swojej kawalerskiej stajni. I tak jakoś, cała okolica rozpięta była między kwaczącym lubieniem a końskim rżyspektem.
20/3/2017
Podobno wszyscy jesteśmy ze wsi. Wszyscy podobno nosimy w genach przywiązanie do kawałka ziemi i sąsiadów. Od czasu do czasu nawet największe mieszczuchy nie tylko jadą na wieś lub plany snują o domu ze studnią, ale i coś ich pcha do opowiadania o tym światu. Z drugiej strony jednak, coś nas wyciąga poza pola i lasy, poza te wszystkie trele słowicze i beztroskie obłapiania w sadach pod wieczór. Coś w nas chce złamać tę przynależność do gliny, z której bogowie indian i ludów pustyni ulepili człowieka. A ten rozlazł się po świecie, by zrywać z kolejnymi przywiązaniami i dotarł w końcu do ziemi obiecanej, choć nigdy nie danej do końca - na czarny i zielony Śląsk. A i tu szukał ścieżek, by to nowe przywiązanie przeciąć.
19/3/2017
Robili mi do kleików czy kaszek przecier z jabłek rosnących po jasnej stronie drzewa znajomości dobrego i złego. To przez to byłem do znudzenia grzeczny. A że kleiki były całkiem porządnie robione, to i trzymało mnie w tej nudzie gdzieś tak do ósmej klasy. Dopiero wtedy pierwszy raz - i to na matematyce - rzuciłem publicznie nasze narodowe “kurwa mać!”.
18/3/2017
Nie ma to jak uwierzyć w mity o stworzeniu świata. Tam, w samym środku mitu, stoi sobie drzewo znajomości dobrego i złego. Drzewo, jak drzewo - owoce wypuszcza. I tak jakoś gładko przechodzimy nad tym faktem do porządku dziennego, a przecież ktoś wcześniej musiał te kwiaty na gałęziach pozapylać. To niby kto? Nie ma siły, jakieś te pszczółki i kwiatki musiały ze sobą współżyć przyrodniczo, żeby dało się potem z owoców soki wyciskać. Bo w raju greckim wyciskano nektar bogów. W Edenie też z pewnością jakiś hortex czy tymbark płynął. A potem potomkowie wygnańców z raju, przez całe pokolenia, przenosili w sobie ten instynkt wyciskania.
16/3/2017
Jeść, to znaczy płacić. Widać to choćby w restauracjach, gdzie raz po raz słychać: “płacę!” albo “rachunek poproszę!”. Zawsze mnie to dziwiło, że nikt nie woła “jem!”, co byłoby bardziej na miejscu przecież. Tak, czy inaczej, wszyscy narzekamy na drożejące jedzenie, jednak czasami staje się ono powodem nagłego wzbogacenia. Zanim jednak do tego doszedłem, musiałem przejść wstępny kurs korzystania z jedzenia czegokolwiek poza mlekiem, żeby nie nadwyrężać mojej niezbyt przecież rozległej mamy. Zaczęło się od chęci zrobienia śniadania. Wiele nieszczęść od tego właśnie się zaczyna.
15/3/2017
Babcie ze swej natury są stworzeniami łagodnymi, uśmiechniętymi, siejącymi wokół zdrowie, pomyślność, łagodność i inne pokojowe przymioty. Tak uczą wszystkie obrazki w bajkach dla dzieci i klechdy domowe. Jeśli dziecko ma trochę szczęścia i trafia do świata, który akurat robi sobie przerwę w wojowaniu, berbeć przez kilka lat żyje sobie we względnym raju. Babcia dla jednego jest jak śpiewający rajski anioł, dla innej - słodka jak jagody Edenu. Takie babcie przynosiły ze sobą na świat dobro i jasność, gdyż w boskim ogrodzie stały po stronie łagodności. Mnie się trafiły oczywiście te, które - nie wiem - czy się tam pogubiły jakoś, czy im się nudziło po jasnej stronie, w każdym razie wybrały ciemną stronę mocy. Ze śmietanką.
14/3/2017
Pierwszego razu nie pamiętam. Może nie było dość klimatycznie, dość mocno, może było zbyt wygodnie albo nie skończyłem tam, gdzie zamierzałem. Potem, przez lata, zdarzały się kolejne razy a to samemu (to nie wstyd), a to z dziewczyną czy kumplem. Czasami dla samej zabawy całą grupą na pace starego dostawczaka, w drodze za Jarosław czy w Bieszczady. Obrazków w głowie tyle, że jest czym karmić wyobraźnię nawet teraz, kiedy niby można, ale jakoś już się nie chce. Nadgarstek już nie ten i szybko opada z sił, a czasami trzeba było się nieźle namachać.
|
Blog 40/40Kryzys wieku średniego zacząłem mając siedem lat, żeby mieć już z głowy to zamieszanie. |